W Wąwozie Homole byłem już nie raz, ale podczas urlopu w Szczawnicy nie sposób było go nie odwiedzić ponownie. Jest to szczególnie piękne miejsce. Wejście do wąwozu znajduje się w Jaworkach, dawnej łemkowskiej wsi leżącej w rejonie dawnej zwanym Rusią Szlachtowską. Nazwa Homole wywodzi się właśnie z języka ruskiego i nawiązuje do kształtu doliny. Przy bramie wejściowej do rezerwatu znajduje się kasa, w której w sezonie należy kupić bilet wstępu. Tym razem jednak mimo sezonu kasa była zamknięta i wejść można było bez opłat.
Od Jaworek idziemy zielonym szlakiem wzdłuż potoku Kamionka. Na trasie przechodzimy przez kilka mostków. Po bokach wyłaniają się wielkie białe skały, a z potoku głazy. Na szlaku wiodącym przez mostek spotykamy także schodki. Ogólnie jest ciekawie, a cały wąwóz ma podobno tylko ok 800 m, więc trasa nie jest długa. Wchodzimy na Dubantowską Polanę nad wąwozem i tam możemy odpocząć. Na polanie znajdują się ławki. Tu zatrzymuje się wielu turystów i wielu też zapewne kończy wycieczkę i wraca stąd spowrotem do Jaworek.
Zielony szlak prowadzi dalej powyżej polany. Tam poszliśmy i po chwili przywitał nas znak informujący o tym, że skręcając w lewo dojdziemy do Szałasu Bukowinki. Do szłasu udała się większa część naszej grupy, ja natomiast postanowiłem wejść na Wysoką (1050 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Pienin. Od razu pojawiła się niespodzianka - kompletny brak informacji o dalszym przebiegu zielonego szlaku. Teraz wiem, że widząc przed sobą skały należało skręcić w prawo gdzie prowadzi szlak. Niestety wraz z innymi zagubionymi turystami poszedłem prosto, co znacznie wydłużyło czas dotarcia na Wysoką.
Idąc prawidłowo zielonym szlakiem po drodze na Wysokie Skałki (jak właściwie urzędowo nazywa się szczyt) mija się bazę namiotową Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich z Łodzi. Baza jest czynna w lipcu i sierpniu. Końcówka szlaku jest stroma i męcząca.
Na szczycie znajduje się galeria widokowa. Łatwo dostrzec i rozpoznać Tatry i Pieniny z Trzema Koronami. Choć nie jest to wiedza powszechnie znana to tu znajduje się najwyższy punkt w Pieninach. Powrót jest dużo łatwiejszy od wejścia. W drodze powrotnej mijam bazę namiotową, miejsce zgubienia szlaku i Szałas Bukowinki. Po odpoczynku w szałasie wraz z resztą grupy wracamy do Jaworek, już nie wąwozem, ale najszybszą dostępną dróżką.
Zielony szlak prowadzi dalej powyżej polany. Tam poszliśmy i po chwili przywitał nas znak informujący o tym, że skręcając w lewo dojdziemy do Szałasu Bukowinki. Do szłasu udała się większa część naszej grupy, ja natomiast postanowiłem wejść na Wysoką (1050 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Pienin. Od razu pojawiła się niespodzianka - kompletny brak informacji o dalszym przebiegu zielonego szlaku. Teraz wiem, że widząc przed sobą skały należało skręcić w prawo gdzie prowadzi szlak. Niestety wraz z innymi zagubionymi turystami poszedłem prosto, co znacznie wydłużyło czas dotarcia na Wysoką.
Idąc prawidłowo zielonym szlakiem po drodze na Wysokie Skałki (jak właściwie urzędowo nazywa się szczyt) mija się bazę namiotową Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich z Łodzi. Baza jest czynna w lipcu i sierpniu. Końcówka szlaku jest stroma i męcząca.
Na szczycie znajduje się galeria widokowa. Łatwo dostrzec i rozpoznać Tatry i Pieniny z Trzema Koronami. Choć nie jest to wiedza powszechnie znana to tu znajduje się najwyższy punkt w Pieninach. Powrót jest dużo łatwiejszy od wejścia. W drodze powrotnej mijam bazę namiotową, miejsce zgubienia szlaku i Szałas Bukowinki. Po odpoczynku w szałasie wraz z resztą grupy wracamy do Jaworek, już nie wąwozem, ale najszybszą dostępną dróżką.
4 komentarze:
Widać na Wysoką wszyscy mylą drogę. Nam też się to udało. Ale przyznać trzeba,że widok z Wysokiej niezapomniany.
-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
Miejsce mojej pomyłki na szlaku na Wysoką było tak charakterystyczne, że podczas następnego wejścia na ten szczyt kiedyś w przyszłości już na pewno nie pomyle drogi.
ja tez wspinałam się z mężem na Wysoką ale drogi nie zmylilismy bo zawsze mamy ze soba mape wiec mimo złego oznakowania poratowalismy sie i , owszem trasa bardzo malownicza ale idąc powyżej strumyka bardzo męcząca szczególnie kiedy jest gorąco, bo nie ma cienia . pozdrawiam i polecam : http://anniar-tripadvisor.blogspot.com/
Z mapą też można się zgubić. Szczególnie jeśli nie zagląda się do niej często. Dlatego myślę o zakupie turystycznego GPS-u. Z drugiej strony znakowany szlak powinien być tak oznaczony, żeby takie pomyłki się nie miały miejsca.
Prześlij komentarz
Przyłącz się do dyskusji!