Zamiast pięćdziesięciokilometrowej Zimowej Wyrypy Beskidzkiej w Beskidzie Żywieckim była o połowę krótsza trasa w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Z trasie z Kosarzysk po paśmie Ropicy zaliczyliśmy cztery górskie chaty i kilka szczytów.
Podróż samochodem rozpoczęliśmy około 6:30. Droga 938 jest w przebudowie, więc trasa zmieniła swój czas i długość. Około ósmej wjechaliśmy do Republiki Czeskiej. Jakiś pan łapie stopa.
- Jdete do Trzince?
- Jedziemy do Kosarzysk.
Okazało się, że możemy go zabrać, bo jedziemy przez Trzyniec.
Po opuszczeniu samochodu przez autostopowicza, jechaliśmy jeszcze chwilę na miejsce rozpoczęcia pieszej wędrówki - Kosarzyska-Milirz.
Przed właściwym wejściem na szlak nastąpiła pomyłka, dzięki czemu pierwsze trzy kilometry trasy były nieplanowaną rozgrzewką. Powróciwszy na szlak, szybko dotarliśmy do pierwszego tego dnia miejsca widokowego, na Ostry-Salasz. Z tego miejsca roztacza się widok m.in. na Czantorię, którą dzięki wieży widokowej można bardzo łatwo rozpoznać.
Od tego momentu w ciągu najbliższych godzin trasa naszej wycieczki wiodła łagodnymi ścieżkami na wysokości ponad 900 m. n.p.m. Pierwszym napotkanym przez nas schroniskiem była Chata Ostry. Po odpoczynku rozpoczęliśmy kolejny etap wędrówki. Naszym celem była Chata Slawicz, a trasa wiodła przez Kałużny i Babi Wierch. Na tym odcinku większość turystów stanowili narciarze biegowi. Przed trasą dla narciarzy biegowych znajdowała się oczywiście informacja w języku czeskim, że piesi turyści nie powinni wchodzić w ślady nart.
Po dotarciu do Chaty Slawicz, narciarze biegowi zniknęli i tego dnia nie byli już przez nas widziani.
Chata Slawicz oraz następna Kamenity są punktami kontrolnymi nowej Międzynarodowej Odznaki Turystycznej Beskidy II.
Do wspomnianej Chaty Kamenity droga była nadal bardzo prosta. Za chatą stanęliśmy prze alternatywą wracania na parking albo zaliczenia szczytu Kozubowej. Wybraliśmy to drugie. Zdobycie Kozubowej oznaczało pokonanie 200 metrowego przewyższenia na bardzo krótkim odcinku. Zmęczeni dotarliśmy na szczyt okok którego znajduje się kaplica św. Anny. Poniżej szczytu znajduje się schronisko.
W schronisko zorientowaliśmy się, że niebieski szlak z mojej starej mapy z Kozubowej do Kosarzysk, już dawno nie istnieje. Na mojej starej mapie Beskidu Śląsko-Morawskiego, taki szlak był.
Bez szlaku zeszliśmy na dół jeszcze zanim zrobiło się całkiem.ciemno.
fajna traska
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie, gratuluję udanej trasy :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńcześć fajny blog, ja zapraszam na mój warto poczytać http://zzolwiemposwiecie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietna trasa - z chęcią bym się wybrał.
OdpowiedzUsuńW. uwielbia góry, więc notka przypada ewidentnie do gustu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy na naszego bloga www.pocztowka-z.blogspot.com i nasz fanpage na facebooku.
Wiktoria i Piotr
Świetna trasa, sam ze znajomymi kiedyś też ją wypróbowaliśmy. Piękne widoki po drodze:) Droga dosyć prosta, polecam każdemu.
OdpowiedzUsuńRewelacja - pozwolę sobie skorzystać z tej trasy następnym razem;-)
OdpowiedzUsuńJa tam wole lato osobiście :)
OdpowiedzUsuńTa trasa wygląda bardzo interesująco ;)
OdpowiedzUsuńO takiej trasie jeszcze nie słyszałem, na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCiężka trasa jak dla mnie, a zwłaszcza zimą. Teraz mamy wiosnę i chętnie ją sprawdzę.
OdpowiedzUsuńCiekawa wycieczka!
OdpowiedzUsuńTrasa bardzo fajna :) Kiedy będą kolejne wpisy?
OdpowiedzUsuńJuż niedługo nowe wpisy
OdpowiedzUsuń